Jednodniowa wycieczka na kajaki nad Zalew Czorsztyński, zaowocowała odkryciem możliwości legalnego rozbijania namiotu na plaży, gdzie popadnie – tak przecież rzadkiej w Polsce, a przez to i obietnicą rychłego powrotu w Małe Pieniny.
I tak oto niespełna tydzień później znaleźliśmy się z powrotem nad Zalewem, na upatrzonym wcześniej cypelku, wrzynającym się w taflę jeziora jak zardzewiały łemkowski sierp, z baśniowym widokiem na sylwetkę Zamku w Niedzicy na przeciw i Zamku w Czorsztynie na przeciwległym brzegu. Z doborowym towarzystwem, jednym kulejącym namiotem – z nadłamaną tyczką, drugim – eksplozywnie się samorozkładającym w jedyne 30 sekund, z cudownie wynegocjowanymi na noc kajakami i ambitnymi fotograficznymi planami uwieczniania spadających Perseidów i wędrujących gwiazd. Z tychże ambitnych planów nie wyszło nic a nic, bo jedyne zdjęcia jakie powstały tej nocy to sześć całkowicie rozmazanych “portretów” kajakowego towarzystwa, pstrykniętych telefonem, z kajaka, z komórkową lampą błyskową – ot, taka trochę gorsza wersja cyklu nagrodzonej w konkursie Leica Wojciechowskiej ;) – jedyna pamiątka tej najpiękniejszej nocy w roku.
Bo grubo po północy, po bardzo wesołym i bardzo roześmianym ognisku, zapakowało się rozgadane towarzystwo do kajaków i wypłynęło na jezioro. Najpierw żartując, przekomarzając się, ścigając i chlapiąc kursowało od jednego brzegu do drugiego, omal nie dekapitując się na żyłkach wędek rybaków, za drogowskaz mając jedynie światła ognisk na plażach, blade światło Drogi Mlecznej i dobiegające z czorsztyńskiego brzegu śpiewy (bynajmniej nie syrenie)(no i dwie bezużyteczne czołówki ;)). A potem już w zupełnej ciszy i skupieniu, ustawiło kajaki rzędem obok siebie na środku czarnego jeziora, rozsiadło się wygodnie w plastikowych krzesełkach, nadało tej trzykajakowej tratwie delikatnej rotacji, co by kręciła się spokojnie dookoła własnej osi, zadarło głowy do góry i z tego miejsca obserwowało najpiękniejszy sierpniowy spektakl – Deszcz Perseidów, dziejący się tuż tuż nad głowami…
I choć przez kolejne kilka miesięcy wiele fajnych chwil się nam wydarzało, blisko, daleko i na drugim końcu świata, to nic, ale to naprawdę nic nie może się równać z tamtą chwilą i podziwianiem spadających gwiazd z poziomu kajaka.
Także The Memory of the Year 2015 award goes tooo…